tEATR pRZEDMIOTU

forum wIDZA/tWÓRCY/mECENASA nieinstytucjonalnych teatrów przedmiotu

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Gry

Ogłoszenie

Dział "tWÓRCY" jest tworzony wyłącznie przez administratora/moderatorów. Aby stać się moderatorem tego działu i stworzyć dział reklamujący własny teatr, grupę etc., należy się skontaktować z administratorem forum

  • Index
  •  » wALNY tEATR
  •  » "Zawód lalkarz" wyw. Kamila Mścichowska, Adam Walny

#1 2010-05-28 10:48:58

domin

administrator

6142068
Skąd: Śląsk/Gardzienice
Zarejestrowany: 2009-11-26
Posty: 99
Punktów :   

"Zawód lalkarz" wyw. Kamila Mścichowska, Adam Walny

Kamila Mścichowska: Twój najnowszy spektakl „Misterium Narodzenia” pokazany na II Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Lalkowych dla Dorosłych „Lalka też człowiek” (22–28 października
2007) przyniósł Ci m.in. nagrodę aktorską jury „za wyrażenie teatru lalką” i nagrodę POLUNIMY za najbardziej lalkowy spektakl. Co Cię skłoniło do przygotowania „Misterium...”?

Adam Walny: Irytuje mnie sposób wystawiania jasełek.

K. M.: Opowiedziałeś tę biblijną historię po swojemu. Czym się różni od tradycyjnej?

A. W.: Temat jest podobny, realizacja różna. Rzecz jest o pasterzu i jego owcach. Fabuła opiera się na kilkunastu scenach, w których poznajemy Zachariasza, Heroda, jego żonę oraz kochankę, Józefa – co głuchy jak pień, Marię, Dzieciątko oraz wiele innych postaci.

K. M.: Od czego zaczyna się Twoja opowieść?

A. W.: Jest dwóch braci, łowią ryby. Jeden łowi spokojnie, drugi się wścieka, bo nie biorą. Ten, który się wściekł, kupił barany. Barany pasły się jednak same. Pasterz z nudów wystrugał teorban i zaczął pasać dźwięki. Tak się zapomniał, że barany uciekły. Jako dobry pasterz, poszedł i znalazł barany, ale kto odnajdzie zagubionego pasterza? To początek, introdukcja. Potem pojawiają się wątki biblijne i apokryficzne, na koniec wracamy do wątku o bracie, który został i łowił ryby. Jezus przychodzi i powołuje go, żeby łowił ludzi, bo ryby nie biorą. Ja jestem pasterzem tych laleczek, staram się opanować to stado. Mam teorban i na początku identyfikuję się z jednym z braci. Używam około trzydziestu niewielkich marionetek.

K. M.: Czy materiał, którego używasz, determinuje w jakiś sposób wygląd lalki, czy raczej jest odwrotnie?

A. W.: Zwłaszcza materiał genetyczny! Bardziej dopasowuję materiał do tematu. Technika może być inspirująca, ale nigdy nie jest determinująca. Przed rozpoczęciem pracy nad przedstawieniem nie myślę, że użyję takich albo innych lalek. Może raz zdarzyło się, że planowałem, że użyję marionetki, bo potrzebny mi był ruch oniryczny – ale najpierw był pomysł na sam ruch. Jeżeli mam na przykład temat biblijny, to drewno jak najbardziej do niego pasuje. Poza tym inspirowały mnie postaci i sprawy, które mają do załatwienia.

K. M.: Wszystkie lalki wykonujesz sam. Ile czasu zajęło Ci przygotowanie spektaklu?

A. W.: Ponad dwa lata.

K. M.: Czy jest ktoś, kogo możesz nazwać mistrzem?

A. W.: Tadeusz Wierzbicki. Nie był moim nauczycielem, ale uczyłem się na jego spektaklach. To wizjoner i wynalazca kilku nowych technik ze światłem w roli głównej. Pracuje z lustrami. Wygina je, maluje i oświetla. Zbędne miejsca i punkty pokrywa czarną farbą. Lustra poddane próbie światła zostawiają świetliste
kształty na ekranach. Z nich Wierzbicki tworzy jedyne w swoim rodzaju ciągi narracji. Nie zadowala go nic, czego nie mógłby zrobić lepiej, mimo że nikt poza nim nie zrobi tego nawet gorzej.

K. M.: Bohaterem Twojej pracy dyplomowej był Dario Fo. Czy zainspirował Cię do stworzenia któregoś ze spektakli?

A. W.: Nie. Najpierw widziałem jego rysunki i podobały mi się, natomiast jego dramaty nie budziły mojego entuzjazmu. To jest zwierzę aktorskie, tak jak Łomnicki. Fascynował mnie jako osobowość, artysta.

K. M.: Fo często posługiwał się sztuką improwizacji. Czy Ty też stosujesz tę metodę?

A. W.: Improwizuję z przymusu, na który czekam z utęsknieniem. Na scenie mogą się zdarzyć różne rzeczy. To jest coś organicznego. Teatr jest organizmem żywym – ja również, musimy współpracować.

K. M.: Od jakiegoś czasu mówi się o paradoksie, że lalkarze, którzy opuszczają szkoły teatralne, nie używają lalek w spektaklach dyplomowych, a potem w teatrach.

A. W.: Żaden z profesorów Akademii nie wspominał o miłości do lalki. Mowa była o animacji, jakby ważny był tylko seks – a od seksu do nudy jedna przecznica. Po paru przecznicach bierzesz taksówkę i jedziesz do dramatu. Jeśli lalkę rozumie się infantylnie, jako karłowatego aktora, to się nie dziwię, że nie używają. System – szkoła teatralna, teatr lalek – skonstruowany jest przeciwko lalce. Jest fraucymer administracji, a lalkarzy brak. Ostatni raz widziałem ich w Mogadiszu.

K. M.: To dość pesymistyczny obraz.

A. W.: Nie dla Mogadiszu. Czysta sztuka lalkarska święci tryumfy w innych krajach, na przykład w Afryce czy bliskich nam Czechach, dlatego zupełnie mnie to nie przeraża.

K. M.: A jakie zjawiska w polskim życiu teatralnym drażnią Cię najbardziej?

A. W.: Nie wiem, czym się zajmują teatry lalkowe, jakie są priorytety pisma „Teatr Lalek”. Najbardziej nie lubię drukowanych tam peanów na temat niemieckiego teatru, niesłusznie faworyzowanego. Dlaczego nie promuje się takich ludzi jak Tadeusz Wierzbicki, który musi wyjeżdżać za granicę, żeby móc żyć w kraju, w którym jest kilkadziesiąt tzw. teatrów lalek?

K. M.: Ty też działasz na własną rękę. Niedawno kupiłeś klasztor sióstr Dominikanek w Ryglicach pod Tarnowem. Dopiero adaptujesz go do swoich potrzeb. W październiku 2007 roku odbyło się w Teatrze Dramatycznym w Tarnowie otwarcie Instytutu Sztuki Lalkarskiej i Teatru Przedmiotu, wkrótce zacznie działać fundacja. Czy Instytut ma wypełnić niszę, o której piszesz w swojej książce („Teatr Przedmiotu. Kulisy warsztatu, arkana rzemiosła”, 2007): „Sztuka lalkarska od czasu, gdy jej artyści zyskali świadomość formy, stała się również nauką. [...] Bez pracy laboratoryjnej żadna nauka nie ma szans rozwoju. A twórca szans na spełnienie. Teatr lalek albo o tym zapomniał, albo – co bardziej prawdopodobne – nie jest zainteresowany rozwojem nauki o sztuce, którą uprawia. Nauka mogłaby okazać się bezlitosna dla sztuki”? Chcesz stworzyć laboratorium i zaprosić do współpracy lalkarzy- badaczy?

A. W.: Przede wszystkim Instytut ma być miejscem spotkań krytyków i dokumentalistów. Będzie tam oczywiście miejsce na twórcze poszukiwania, eksperymenty. Chcemy współpracować z instytucjami kultury, kształcić widzów, przekazywać metody terapii lalką.

K. M.: Jakie są Twoje doświadczenia terapeutyczne?

A. W.: Pracowałem m.in. w Domu Pomocy Społecznej w Białymstoku i w szpitalu psychiatrycznym w Gdańsku, ostatnio działam w stowarzyszeniu „Chata z pomysłami” w Aninie [dzielnica Warszawy]. To jest bardzo trudna praca. W pracy z niepełnosprawnymi bywa, że wystawia się ludzi upośledzonych na scenę, wtłaczając w konwencje obce i niezrozumiałe, po to, by niespełniony reżyser wyszedł i dostał oklaski. To jest karygodne. Lepsza jest konwencja otwarta: spotkanie, prezentacja, kontakt z widzem. Ale musi być ktoś, kto nad wszystkim czuwa. Niepełnosprawni lubią też zajęcia plastyczne: z gliny, akrylu, drewna. Sami robią lalki, maski, proste konstrukcje. Czasami kręcę filmy – nagrywam próby, ćwiczenia, zabawy, montuję i robię z tego niespodzianki.

K. M.: A na ile to jest terapia dla Ciebie?

A. W.: Kiedyś była. Teraz jestem wyleczony (śmiech).

K. M.: Czy masz już pomysł na kolejny spektakl?

A. W.: Tak. Inspiracją będzie postać dziadka. On jest ściśle związany z moją fascynacją przedmiotami – zbierał wszystko na czarną godzinę, tysiące niepotrzebnych rzeczy, na przykład kolekcję żeliwnych wanien, podkłady kolejowe, korki od wina, itp. W towarzystwie tych setek niepotrzebnych przedmiotów dorastałem. Wciąż nie dookreśliłem tej wizji, bo nie przeczytałem jeszcze pamiętnika dziadka. Zaszyfrował drań.

Adam Walny – absolwent Liceum Sztuk Plastycznych w Supraślu (snycerz) oraz reżyserii teatru lalek na Akademii Teatralnej w  Warszawie, reżyser spektakli lalkowych, scenograf i terapeuta.


Tekst pochodzi z gazety „Teatr”, dostępny na stronie czasopisma http://www.teatr-pismo.pl/index.php?sub … 396&pnr=28


plum... plum... plum...

Offline

 
  • Index
  •  » wALNY tEATR
  •  » "Zawód lalkarz" wyw. Kamila Mścichowska, Adam Walny

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.teatr-przedmiotu.pun.pl program do przerabiania zdjęć pozycjonowanie szczecin Ustronie Morskie